Terminal pasażerski w porcie La Romana

 Tematem tej części będzie terminal pasażerski w porcie La Romana. Jak wcześniej to już opisywałem tutaj, na lotnisku zero odprawy. Wiozą nas autokarem do portu, tu pod dachem rozstawione stoliki z numerami poszczególnych pokładów do których musisz się zgłosić przed wejściem na Aida Diva. A byłbym zapomniał, załoganci Aidy częstują sokiem z bananów na wejściu do portu. Tutaj również dostajesz ID card z imieniem, nazwiskiem i numerem kabiny na statku AidaDiva. W zasadzie to twój święty Grall, tym płacisz na statku, na podstawie tego wchodzisz na statek i wychodzisz z niego, no i oczywiste(?) na podstawie tego wchodzisz i wychodzisz z portów. Reasumując ktokolwiek kiedykolwiek uda się w rejs musi wiedzieć, że statki to terytoria bandery i kiedy to terytorium ma podpisaną umowę z innym krajem, ty stajesz się częścią tego terytorium, mam nadzieję, że to zrozumiałe. Tak zakłada prawo morskie oraz konwencja genewska z 1982 roku. Otóż twój paszport prawie nie ma znaczenia, mówię prawie bo w zasadzie są porty kiedy żądają drugiego dokumentu ze zdjęciem i wtedy paszport jak znalazł, chyba że masz inne ID. Cóż bez wiz, bez paszportów odwiedzamy tym razem siedem krajów, dziewięć morskich portów. 

Karta pokładowa z Aidadiva

 Idziemy w kierunku statku, po posiedzeniu dwugodzinnym w barze portowym, póki masz dostęp do internetu za zakup, czyli kupujesz w barze i dostajesz hasło. Piwo Presidente po 5 $ to drogo za sikacza ale gorąco i pić się chce. Na statku powitanie?…skądże scena z „The Fifth Element” to nie jest. Pamiętacie te scenę w której Milla Jovovich a potem Bruce Willis wchodzą na pokład Fhloston Paradise? Ja tę scenę mam przed oczami od 23 lat…to ona ukształtowała moje myślenie o rejsie jeśli takowy kiedyś zrealizuję.

…nie mogę się powstrzymać i wrzucam to tutaj : 

 Wchodzimy na statek na poziomie trzecim (deck 3) i pierwsza zagrywka ochrony to butelka Jacka Danielsa w bagażu, nie wolno…nie żeby Jacka, nie wolno wnosić alkoholu na statek, babeczka z ochrony nie zdążyła się nacieszyć znaleziskiem a już jej oczy przykuł mój dron…- niestety musi pan oddać w depozyt, mieliśmy przypadki ludzi (bez wyobraźni najwyraźniej) którzy zagrażali bezpieczeństwu ludzi na statku i samemu statkowi. Oddaję więc drona do depozytu a potem coś jeszcze ale za kilka godzin…żona zmartwiona brakiem bagażu wysyła mnie do interwencji w tej sprawie. Pytam więc w recepcji a tam dostaję info, że bagaż trafił do ochrony i musi zostać otworzony bo zawiera przedmiot niedozwolony na statku…tym przedmiotem jest małe żelazko które zrobiło z nami po świecie blisko 400 tyś kilometrów, a może to już kolejne? nie wiem. Żelazka na rejs nie zabieraj, o broni nie wspominam. O tym jakie były dalsze kroki i dlaczego rejs wycieczkowy zaczyna przypominać wydarzenia sprzed blisko 30 lat w następnym wpisie, zapraszam. 

  

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *